RECENZJA SMOKE NINJA PMI GEAR

Od dwóch miesięcy, dzięki wsparciu Focus Nordic Polska, mam ogromną frajdę z testowania urządzenia Smoke Ninja firmy PMI Gear czyli ręcznej, miniaturowej wytwornicy dymu.

Chyba domyślacie się, już po pierwszym zdaniu, że moja recenzja będzie zawierała raczej same superlatywy.

Urządzenie jest super ze względu na swoją poręczność, mobilność i możliwości!

Można się zakochać, zwłaszcza, że zabawa z dymkami jest hipnotyzująca.

Ale zacznę od moich oczekiwań i wątpliwości, które towarzyszyły mi na samym początku mojej przygody z tym magicznym urządzeniem.

Do tej pory w zabawie z ogniem i dymem używałam “narzędzi”, które kosztowały mnie przysłowiowe grosze.

Cena Smoke Ninja, to już nie są groszowe sprawy.  

Na stronie Focus Nordic PL 1149 zł. 

Do tego wszystkiego trzeba liczyć się z faktem dodatkowych wydatków w trakcie użytkowania naszej zabawki.

Żeby urządzenie mogło działać - czyli produkować dym, parę czy suchy lód - musimy aplikować do niego specjalny płyn, tzw. Cloud Formula. 

Buteleczka 100 ml tego płynu to koszt ok 120 zł

I to jak dla mnie wydawało się być najsłabszym ogniwem tego urządzenia. 

Zastanawiałam się czy urządzenie będzie dla mnie warte tych pieniędzy, czy efekty, które osiągnę będą lepsze niż te uzyskiwane budżetowymi sposobami?


Na początku, wręcz bałam się korzystać  z  Ninja Smoke bo  nie wiedziałam jak szybko będzie ubywało tego cennego, magicznego płynu, a nie miałam jeszcze wtedy zapasowej buteleczki.

Dym z natury rzeczy jest niestety nieprzewidywalna jeżeli chodzi o efekty, trzeba poświęcić trochę czasu zanim osiągnie się spodziewany lub satysfakcjonujący efekt na zdjęciu. 

Z wielką ulgą i radością odkryłam jednak, że magiczny płyn jest bardzo wydajny i wbrew moim obawom, nie znika w oczach po każdym naciśnięciu. 

Ten malutki zbiorniczek, który znajduje się w naszym urządzeniu, po napełnieniu na full, wystarczył mi na dobrych kilka godzin pracy.

Muszę jednak z góry zaznaczyć, że rozmiary moich modeli są zazwyczaj niewielkie - najczęściej to kwiaty ale też różne niewielkie przedmioty. Więc zapewne zużywam tego płynu mniej niż osoby, które robią portrety czy chcą zadymić większą scenę.

Kiedy zniknęły obawy związane z wydajnością płynu, znalazłam jednak inny malutki minus.

Urządzenie zasilane jest akumulatorem.

Jeżeli mam być uczciwa i szczera - powiem, że wolałabym aby urządzenie pracowało trochę dłużej na jednym naładowaniu.

Wg opisu na stronie producenta 2 godziny ładowania zapewniają 30 minut ciągłej emisji dymu.  

Dobrym rozwiązaniem będzie więc zaopatrzenie się w zapasową baterię, żeby nie trzeba było przerywać sesji w najmniej oczekiwanym momencie i czekać na naładowanie akumulatora.

O stanie baterii oraz napełnieniu komory z płynem Cloud Formula, będzie nas informował panel led “HEALTH BAR”.

Urządzenie generuje 3 rodzaje dymu w zależności o zastosowanej przez nas dyszy: 

LONG+SHORT - mgłę, 

JET TIP  - parę 

LIQUID NOZZLE -  suchy lód 

Obsługa jest banalnie prosta.

Wybieramy odpowiednią nakładkę/dyszę.

Następnie jednym z przycisków na przednim panelu włączamy urządzenie, kolejnymi przyciskami wybieramy efekt, który chcemy uzyskać ( przyciski są opisane).

Urządzenie jest gotowe do pracy. 

Poprzez naciśnięcie i przytrzymanie przycisku na tylnym panelu- zaczynamy wytwarzać dym, który pojawia się natychmiast.

Ponieważ w zestawie znajduje się pilot zdalnego wyzwalania - możemy schować urządzenie za fotografowaną sceną ( z racji swoich małych gabarytów nie będzie to trudne) i wyzwolić urządzenie zdalnie.

Świetną opcją jest też możliwość przyczepienia urządzenia do statywu lub innej metalowej powierzchni za pomocą magnesu, który montuje się na obudowie urządzenia ( płytka z magnesem znajduje się w zestawie). Można więc nasze urządzenie umieścić gdzieś ponad głową lub fotografowaną sceną.

Drugą opcją jest zamontowanie na statywie za pomocą śruby z gwintem 1/4 ( taka płytka również znajduje się w zestawie).

Cały zestaw otrzymujemy w eleganckim i usztywnionym etui.

Miło, ze strony firmy, że zapewnia zapas płynu Cloud Formula 100ml na start.

Nie musimy już na starcie wydawać dodatkowych pieniędzy i możemy od razy zacząć zabawę.

Ponieważ spędziłam na pracy z tym urządzeniem już ładnych kilka godzin mam więc trochę przemyśleń odnośnie użytkowania.

Fakt, że  podczas pracy zużywasz coś co trzeba będzie dokupić zmusza do bardziej metodycznego podejścia, przemyślenia co i jak będziesz robił. Eliminowaniu strat. 

I tak np. dotarło do mnie, że jednak muszę sobie sprawić statyw - bo praca na dwie ręce - w jednej aparat w drugiej “dymiarka” jest karkołomna i zepsułam sobie kilka szans na fajny efekt. Zwyczajnie zbyt gwałtownymi ruchami rozwiewałam sobie dym, który w danym momencie przyjmował pożądany przeze mnie kształt.

Należy bardzo uważać na przeciągi i ruch powietrza  jeżeli zależy nam aby dym nie rozwiewał się zbyt szybko, nie rozchodził się w niepożądanych przez nas kierunkach. 

Nie boję się stwierdzić, że uwielbiam tego “małego zadymiarza”.

Jeżeli chodzi o wykorzystanie twórcze - ogranicza nas tylko wyobraźnia.

Zabawa jest przednia i możliwości ogromne.

I TAK ! Efekty są zupełnie inne i dużo fajniejsze, niż te, które udawało mi się osiągać do tej pory. 

To, że urządzenie jest tak małe i poręczne, że można go zawsze mieć ze sobą w fotograficznej torbie i że jest bezpieczne - w przeciwieństwie do zabawy z zapałkami :D 

To wszystko sprawia, że nie wyobrażam sobie już mojego fotograficznego życia bez tej zabawki!

To wspaniałe narzędzie dla wszystkich kreatywnych fotografów. Do artystycznej fotografii kwiatów i  roślin wszelakich a nawet makro!

Uważam, że szczególny potencjał ma dla fotografów kulinarnych, portretowych, produktowych. 

Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa, zostały wykonane z użyciem Smoke Ninja Kit, aparatem Fujifilm XT5 z obiektywem 16-80mm F4

Using Format